Trzeba powiedzieć otwarcie, że John McAfee jest specjalistą od cyberprzestępczości i osobą bardzo kontrowersyjną w świecie kryptowalut. Jego posty i wypowiedzi miały wielokrotnie wpływ na cenę konkretnych tokenów, np. Dogecoina. Tym razem wychodzi on z inicjatywą o nazwie Freedom.
Bardzo ciekawe są słowa, które John McAfee umieścił na stronie swojego produktu. W poście możemy przeczytać, że:
„Moneta McAfee Freedom Coin ma na celu stawienie czoła problemowi wymiany… Nie jest oparta na żadnym towarze ani nie jest powiązana z wartością lub zachowaniem jakiegokolwiek zewnętrznego elementu lub jednostki. Wartość monety zawsze będzie równa zero w stosunku do jakiejkolwiek innej waluty, ale jej naturalna wartość rynkowa jest całkowicie (potencjalnie) gotowa na wzrosty”.
Czy skoro sam inicjator głośno i otwarcie mówi o tym, że wartość jego waluty jest równa zeru, możemy mu zaufać? McAfee poinformował swoich interesantów, że moneta Freedom nie zostanie uruchomiona przez ICO. Nie będzie ona wydobywana ani dystrybuowana drogą airdropu. Co ciekawe nie będzie notowana na giełdach kryptowalut. Jaki ma więc plan? Jeszcze nie wszystko jest do końca jasne, ponieważ nie otrzymaliśmy oficjalnego whitepaper. Ma on zostać opublikowany w niedługim czasie i prawdopodobnie wtedy dowiemy się szczegółów, na czym ma polegać cały plan wizjonera.
Obserwując poczyniania McAfeego można, powiedzieć, że projekt Freedom McAfee Coin jest bardziej eksperymentem, niż poważną kryptowalutą. Nie opiera się ona na żadnym systemie, a jej obecność zupełnie nic nie zmieni. Można odnieść wrażenie, że John McAfee chce po prostu sprawdzić renomę własnego nazwiska i tego, czy użytkownicy naprawdę pójdą za jego wizją.
Jak Wy zapatrujecie się na tokeny, których wartość rynkowa jest zależna od niewiadomej? Świat kryptowalut wielokrotnie udowadniał, że szalone pomysły również miały swoje 5 minut. Jednym z takich przykładów może być chociażby wcześniej wspomniany Dogecoin.